Walory smakowe grzanego wina znano już w starożytnym Rzymie – napój tradycyjnie uświetniał tam obchodzone 25 grudnia święto Sol Invictus, symbolizujące narodziny Boga Słońca. Zbieżność z datą współczesnego Bożego Narodzenia nie jest tu przypadkowa: pierwsi chrześcijanie obrali ten dzień jako datę przyjścia na świat Chrystusa w analogii do kultu pogańskiego w celu zwiększania zasięgu wpływów nowej religii. Być może właśnie w tamtych czasach kryje się także geneza zwyczaju picia grzanego wina na świątecznych jarmarkach?

Starożytny grzaniec doprawiano podobnie, jak dziś. Wśród najpopularniejszych składników znajdowały się miód, cynamon czy gałka muszkatołowa; zdziwienie w dzisiejszych czasach mógłby wywołać popularny wówczas dodatek liści laurowych i pieprzu. Receptura zachowała się do czasów średniowiecznych, jednak w okresie między upadkiem Cesarstwa Rzymskiego a pierwszymi krucjatami grzane wino stało się napojem pijanym wyłącznie wśród europejskich elit. Przyczyną był tu wysoki koszt przypraw korzennych, które docierały wówczas na Stary Kontynent w bardzo niewielkich ilościach.
Odkrycia geograficzne i prężny rozwój handlu międzykontynentalnego w kolejnych stuleciach przywróciły grzanemu winu popularność. W XIX wieku pito je powszechnie w wielu krajach Europy Zachodniej, a sposób jego przygotowania modyfikowano w zależności od zwyczajów poszczególnych regionach. Na terenach dzisiejszej Polski grzaniec słodzono tradycyjnie miodem, w Niemczech i Austrii – cukrem. W Anglii dużą popularnością cieszył się także grzany cydr. Nordycka wersja grzańca to glögg, czyli mieszanka gorącego wina z niewielką ilością wysokoprocentowego alkoholu i przyprawami, podawana z zanurzonymi w niej migdałami i rodzynkami.

Zarówno północny glögg, jak i niemiecki Glühwein królują do dziś na zimowych festiwalach, w restauracjach i pubach. Najlepiej smakuje jednak napój przyrządzony samodzielnie w domu, z ulubionych składników: koniecznie wypróbuj nasze przepisy na grzane wino Cono Sur!